Pamela Anderson znów lśni na ekranie! Ikona lat 90. XX wieku w „The Last Showgirl” powraca na ekrany rolą życia, w której pobrzmiewają echa jej własnej biografii. Film Gii Coppoli zdobył Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w San Sebastian, zaś najlepszy występ w karierze przyniósł Anderson pierwszą nominację do Złotego Globu. Reżyserka z ogromną wrażliwością i empatią opowiada poruszającą historię kobiety, która nie pozwala się zepchnąć na boczny tor. Shelley (Anderson) występuje w rewii w Las Vegas. Praca jest dla niej pasją, dla której przed laty poświęciła rodzinę. Nagle dowiaduje się, że spektakl, któremu oddała wszystko, schodzi z afisza. Choć 57-letnia tancerka słyszy zewsząd, że jej czas już minął, nie zamierza zejść ze sceny. W mieście, które wabi jak fatamorgana, by brutalnie obudzić ze snu, kobieta walczy o swoje marzenia i odzyskanie relacji z córką. Dojrzała tancerka bez klasycznego wykształcenia i matka, która nigdy nie była idealna – Shelly to pełnokrwista bohaterka, która wiele przeszła, ale wciąż udowadnia, że koniec może być nowym początkiem. „The Last Showgirl” jest także unikatowym portretem miasta. Zwykle ukazywane nocą, rozświetlone neonami niczym park rozrywki, Las Vegas w filmie Gii Coppoli zyskuje zupełnie inne oblicze. Miasto zostało uchwycone za dnia na ziarnistej taśmie 16 mm, by odsłonić to, co skrywa się pod warstwą blasku i iluzji.